Podobne narodziny zdarzają się niezwykle rzadko. W Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku przyszły na świat jednojajowe trojaczki – Lidia, Laura i Lea. W domu czeka na nie jeszcze roczna siostra, Lilianna.
Norbert Ziętal Sara Salzberg, przemyska Żydówka, w przeddzień wywózki do niemieckiego obozu zagłady w Bełżcu napisała pożegnalny, długi list do swojego syna Fryderyka. „Pamiętaj Fredziu żyj, żyj, żyj to będzie moja pociecha. Wszystko oddaj tylko siebie ratuj”. Wkrótce pani Sara została zamordowana przez hitlerowców w bełżckim obozie. - Niedawno odwiedziłem moją kuzynkę, która pracuje w Muzeum-Miejscu Zagłady w Bełżcu. Tutaj hitlerowcy masowo mordowali Żydów. Pokazała mi list Sary Salzberg. Niezwykły, gdy go czytałem ciarki przechodziły mi po plecach - opowiada Janusz Łukasiewicz, naczelnik Wydziały Kultury i Promocji Urzędu Miejskiego w Przemyślu, a prywatnie pasjonat historii. Sara i Herman Salzbergowie przed wojną mieszkali w Przemyślu przy ul. Krętej, a potem 3 Maja. Mieli dwóch synów Juliusza i Fryderyka. Przy ul. Franciszkańskiej prowadzili sklep bławatny. Zaliczali się do zamożniejszych rodzin przemyskich. W dalszej części artykułu We wrześniu 1939 r. Niemcy wkroczyli do Przemyśla. W jednej z pierwszych egzekucji hitlerowcy rozstrzelali głowę rodziny Hermana Salzberga i jego syna Juliusza. Sara Salzberg, przeczuwająca swą szybką śmierć, napisała list do drugiego syna, Fryderyka. Prosiła go, aby przeżył wojnę i Holokaust. Czy Frederykowi się to udało? Pozostało jeszcze 65% chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp. Zaloguj się Zaloguj się, by czytać artykuł w całości Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.
Ogromnie wzruszający wiersz, poczułam go cała sobą, ledwie wstrzymałam łzy, ale serce nadal drży. Wspaniały, wzruszający, od serca napisany wiersz. Boże kochany, ja wierzę, że Twoja mama jest cały czas z Tobą, wierze w to. Wypijcie dziś razem herbatkę, jakie to musi być ciężkie, a zarazem taki piękne z Twojej strony. Synu mój, bracie Antki, dziś jeszcze nienarodzony, bez imienia, bo przecież mialeś być dziewczyną.. piszę bo mam kilka próśb. nie, nie będą wielkie. wcale nie musisz być prymusem. znanym naukowcem. nie przynoś do domu piątek z matematyki i szóstek z w-fu. ucz się jak tam chcesz, byleby jakoś szło. możesz też przynieść uwagę za wybitą szybę w szkolnym oknie. pójdę i zapłacę. możesz jak będę spać, wychodzić na dach ze swojego okna by zapalić po kryjomu. nie musisz grać świetnie i namiętnie na perkusji czy gitarze w męskiej rokowej kapeli.. chyba , że będziesz chciał.. to graj, podłączaj gitarę basową pod wzmacniacz i róbcie z chłopakami próby w garażu. zrobię Im kanapki jak któryś przyjdzie głodny. nie musisz zdać prawa jazdy za pierwszym ani drugim razem. nie musisz prowadzić świetnie prosperującej firmy, zatrudniać wielu ludzi i jeździć dobrym wozem. możesz być listonoszem, drwalem, krawcem.. kim zechcesz. a jak zechcesz być pilotem lub lekarzem, to dołożę wszelkich starań by Ci się udało. nie musisz być świetnym motocyklistą, mistrzem w motocrossie.. noś podarte spodnie, albo sweter w serek z kaszkietem. nie musisz czytać lektur, szukaj streszczeń w internecie. w okresie buntu trzaskaj drzwiami i krzycz, że wszystko robię przeciwko Tobie. proszę Cię tylko o kilka rzeczy.. nigdy w swoim męskim świecie nie zapomnij o Antce. kiedy pójdzie do szpitala rodzić, jedź do Niej z bukietem kwiatów, a po drodze zapytaj co kupić. to nic, że będzie miała od tego męża. a gdyby Go nie miała, to czekaj autem z fotelikiem i zawieź je do domu, bo ja, wiesz, dziś nie wiem, czy mnie wtedy już nie zabraknie.. wcześniej jedź i napal Jej w domu, żeby do ciepłego zajechali. pamiętaj o tym. nie bądź tym bratem, który zadzwoni i zapyta „i Jak siostra? urodziłaś? to gratulacje”. a potem przyjedziesz po tygodniu zobaczyć małego, z pluszowym misiem w prezencie. miejcie swoje tajemnice przed nami. jak usłyszysz, że płacze obok, to wyjdź tym oknem i na tym daszku co łączy Wasze pokoje posiedźcie razem. nawet gdybyście mieli milczeć. a jak będzie już naprawdę wielki smutek z powodu miłości, to wykradnij nam wino z barku i wypijcie razem. tylko mi z tego dachu nie pospadajcie. nie skarż na Nią. bądź w Jej obozie. jak zda egzaminy na studia, to stój ze swoim zespołem rockowym przed uczelnią i zagrajcie Jej a cappella. a kiedy ja z Tatą będę już stara, a Ona przyjedzie umyć nam okna, to znajdź też wtedy czas. przyjedź poczyścić rynny. i nie dla faktu ich czyszczenia, a bycia obok, dzielenia obowiązków nad nami staruszkami. niech to nie będzie tylko na Jej głowie. potem usiądźcie razem na tej starej werandzie, kompotu się napijecie, powspominacie. jakby nie dzwoniła kilka dni, to odezwij się. zapytaj. gdyby zadzwoniła w nocy byś przyjechał po Nią na drugi koniec świata, to jedź, choćby jutro mieli zwolnić Cię z tego powodu z pracy. kiedy będziesz widział, że ma gorsze dni, to weź Jej dziecko do siebie na wakacje, lub gdy przyjdzie Jej na świat druga pociecha, gdy będzie się przeprowadzać.. lub ot tak po prostu. gdyby nam staruszkom trzeba w szpitalu włosy przeczesać, paznokcie obciąć.. ustalcie nad nami jakieś wspólne zmiany, dyżury. nie zostawiaj Jej z tym samej. gdy zrobi coś złego i będzie wstydziła przyznać się do tego przed światem, bądź przy Niej. nawet gdyby świat się przed Nią odwrócił.. bo widzisz ja będę za Nią zawsze.. tylko nie wiem, czy wtedy mnie już nie zabraknie.. Ashley Wastakiewicz przez ponad rok była obiektem ataków ze strony agresywnego 11-latka z sąsiedztwa. Bała się go do tego stopnia,
Jennifer Engele, matka chłopca cierpiącego na zespół Downa, opublikowała na Facebooku list zaadresowany do rodziców zdrowego dziecka. Motywem wzruszającego wyznania było odrzucenie jej syna przez innych. Na post zareagowało 29 000 osób. Zobacz film: "Jak twój maluszek rozwija się w brzuchu?" Z osobami niepełnosprawnymi spotykamy się codziennie: w drodze do pracy, na spacerze czy na zakupach. Jesteśmy przyzwyczajeni do ich obecności i nikogo nie dziwi dziecko z zespołem Downa czy poruszające się na wózku. Są to osoby radosne, które bardziej niż inni, cieszą się z każdego nadchodzącego dnia. Staramy się im pomóc. Istnieją jednak wyjątki odrzucenia, a jednym z nich jest historia tego chłopca. Jennifer Engele z Kolumbii Brytyjskiej opisała swoją historię w otwartym liście na Facebooku. Jej syn, jako jedyny z klasy, nie dostał zaproszenia na przyjęcie urodzinowe jednego z dzieci. - Rozumiem, że brak zaproszenia dla mojego syna było celową decyzją - napisała do matki solenizanta. Facebook Engele sprawdziła, ile dzieci z klasy również nie otrzymało zaproszenia. Próbowała usprawiedliwić decyzję rodziców __myśląc, że solenizant chciał spędzić wyjątkowy dzień w gronie najbliższych przyjaciół. W liście pisała: "Wiem, że Sawyer nie dostał zaproszenia dlatego, że nie ma poczucia humoru. Nie można przecież spotkać szczęśliwszego dziecka, które zaraża śmiechem". Okazało się, że jej syn jako jedyny został wykluczony, a powodem była jego choroba. Jennifer nadmieniła, że nie jest wściekła na rodziców dziecka. Dzięki tej sytuacji mogła bowiem nagłośnić temat związany z zespołem Downa, a list stał się szansą opisania choroby. "Osoby z zespołem Downa chcą tych samych rzeczy, co ty czy ja: ciepłych relacji, miłości... Chcą też chodzić na przyjęcia urodzinowe" - pisała w liście. Engele podzieliła się również swoimi spostrzeżeniami na temat choroby. Podczas ciąży martwiła się, że rodzeństwo nie zaakceptuje chorego brata. Nie znała symptomów zespołu Downa, więc nie wiedziała, z czym przyjdzie się jej zmierzyć po narodzinach kolejnego dziecka. Obecnie rodzeństwo jest w bardzo bliskiej relacji. Jennifer w liście wyraziła także nadzieję na spotkanie się z rodzicami dziecka z klasy. - Wszyscy rodzice chcą, by ich dzieci były lubiane, miały przyjaciół i nie pozostawały z boku - dodała. Nie wiedziała jednak, że list dotrze do tak dużej liczby osób. Facebook Swoim postem wywołała burzę w internecie. Rodzice innych chorych dzieci komentowali list, skarżąc się na odrzucenie społeczne. Ukazało to skalę problemu znieczulicy we współczesnym świecie. Komentarze dotyczyły też zdjęcia Sawyera, które Jennifer dodała do listu. "Jesteś uroczy a twoje okulary są genialne! Nie mogę uwierzyć, że ktoś nie chce spędzać z tobą czasu" - pisał jeden z internautów. "Nie znamy się, ale Sawyer we wrześniu jest zaproszony na urodziny mojego syna" - napisał innu rodzin. Engele po kilku dniach zaktualizowała swój post. Historia ma szczęśliwe zakończenie. Rodzic dziecka, który nie zaprosił Sawyera na urodziny, przeczytał list na Facebooku. Na spotkaniu przeprosił i rozmawiał z Jennifer na temat zespołu Downa. W rezultacie Sawyer otrzymał specjalne zaproszenie, a perspektywa przyjęcia urodzinowego w gronie przyjaciół z klasy sprawiła wielki uśmiech na jego twarzy! polecamy
Jessica Johnston jest mamą czwórki maluchów, a także blogerką. Za pośrednictwem serwisu Huffington Post opublikowała wzruszający list, skierowany do swoich dzieci. Opowiada w nim o swoich uczuciach, lękach, pragnieniach, ale przede wszystkim o ogromnej miłości do swoich pociech. Koniecznie przeczytajcie.

Przybliża on tamten czas, ból rozłąki, a nade wszystko objawia szczere i głębokie uczucia matki do syna. Autograf tego listu znaleźć można w publikacji książkowej Janiny Siwkowskiej pt. „Nokturn czyli rodzina Fryderyka Chopina i Warszawa w latach 1832-1881”, Książka i Wiedza, Warszawa 1988, tom II, Aneks 212-213.

List matki do córki. Przeczytaj i podaj dalej. 1. Jeśli zostaniesz uderzona- zabieraj rzeczy natychmiast. Zachowuj się, jakby miało miejsce trzęsienie . 286 366 247 291 254 424 270 253

wzruszający list matki do syna